Nadal półdziki, choć już mocno przepracowany kot z dzikiego miotu. Chorował, cierpiał, ale co najgorsze jest już daleko za nim. Teraz chce dobrze zjeść, pospać w ciszy… i tyle. Nie potrzebuje głaskania, miziania i innych pieszczot. Lubi człowieka, ale z daleka. Taki to nasz Jacenty.